Pomieszanie z poplątaniem w regencyjnym romansie. „Wizjonerka” Donny Davidson


Wizjonerka - Donna Davidson

Wizjonerka

Tytuł: Wizjonerka

Tytuł oryginału: Elizabeth’s Gift

Autor: Donna Davidson

Rok wydania polskiego: 1996

Wydawnictwo: DaCapo

Rok wydania oryginalnego: 1994

 

Tytuł mylący, przynajmniej dla mnie. Myśląc o wizjonerce spodziewałabym się raczej kogoś postępowego, a tutaj ma określać kobietę mającą wizje. Cóż, zagubione w tłumaczeniu, trzeba z tym żyć. Pytanie tylko – jak dużo się w tym tłumaczeniu zagubiło? Mam wrażenie, albo raczej nadzieję, że całkiem sporo. Bo jeśli jednak tytuł to największy przykład partactwa tłumaczenia, to oznacza, że cała książka była spartaczona już w oryginale i nie może się bronić przed moimi zarzutami. A tych jest sporo.

Elżbieta i Natan to dalecy kuzyni, znają się od dziecka. Oprócz tego, że w dzieciństwie dość często przebywali razem, są połączeni przez fakt, że ich rodzice zostali zamordowani w tym samym czasie. Dziadek Natana jest opiekunem Elżbiety, lecz scedował ten obowiązek razem z wieloma innymi na swojego wnuka. Więcej

Miało być miło i lekko… „Confessions at Midnight” – Jacquie D’Alessandro


Confessions at Midnight - Jacquie D'Alessandro

Confessions at Midnight

Tytuł: Confessions at Midnight

Autor: Jacquie D’Alessandro

Rok wydania: 2007

 

Ostatnio zauważyłam, że moje zainteresowanie książką można przeważnie mierzyć dość konkretnym wyznacznikiem. Mówię przeważnie, bo czasami zdarzają się od tego wyjątki, ale w przypadku „Confessions at Midnight” autorstwa Jacquie D’Alessandro sprawdziło się to w dużym stopniu. Im książka mniej mnie zaciekawia, tym częściej już po decyzji, że pora odłożyć książkę, zaczynam ją kartkować, patrzeć co jest dalej, czytać kolejne czy nawet ostatnie strony. Oczywiście skutkuje to tym, że psuję sobie część wątków takich jak intryga kryminalna, która swój finał ma gdzieś przy końcu i chcąc nie chcąc zobaczę imię naszego czarnego charakteru. Co prawda w przypadku „Confessions at Midnight” ta intryga nie była zbyt rozbudowana lub skomplikowana, jednak gdybym nie przeglądała książki tak często, nie dowiedziałabym się zbyt wcześnie co będzie się działo dalej, a tym samym może bardziej  zainteresowałaby mnie ta historia. Możliwe, choć jednak wątpliwe.

Daniel Sutton, lord Surbrooke, pożądał Carolyn Turner, wicehrabiny Wingate, od chwili, kiedy zobaczył ją po raz pierwszy dziesięć lat temu, w czasie balu na którym ogłoszone zostały jej zaręczyny. Mimo że prowadził, jak większość bohaterów regencyjnych,  życie bawidamka i rozpustnika, był jednak człowiekiem honoru i nie zrobił nic w celu zdobycia Carolyn z wzajemnością kochającej swojego męża, a jego przyjaciela. Jednak po ośmiu latach małżeństwa Edward zmarł. Carolyn po zakończeniu żałoby w końcu dała się namówić na powrót do życia towarzyskiego – teraz jako wdowa. Nadszedł więc czas na ruch ze strony Daniela, którego żądza nie minęła, a wręcz przeciwnie – za każdym razem, kiedy widzi Carolyn, jest mu coraz trudniej zachować zimną krew. Co ja mówię, jaką zimną? Coraz trudniej jest mu nie przyprzeć jej do ściany i… i wiadomo co dalej. Więcej

„Zaginiony książę” Julii Quinn, czyli jak różnią się oczekiwania od rzeczywistości


Zaginiony książę - Julia Quinn

Zaginiony książę

Tytuł: Zaginiony książę

Tytuł oryginału: The Lost Duke of Wyndham 

Autor: Julia Quinn

Rok wydania polskiego: 2009 r.

Wydawnictwo: Prószyński i s-ka

Rok wydania oryginalnego: 2008 r.

 

Jack napada na powóz, którym do domu wraca po zabawie księżna wdowa Wyndham ze swoją damą do towarzystwa, Grace. Jest czarujący, dowcipny i kradnie Grace buziaka (jej się oczywiście niemalże ziemia usuwa spod stóp, ale pomińmy). Księżna wdowa, mimo słabego oświetlenia (noc w końcu jest) oraz faktu, że Jack nosi maskę, widzi w nim niemalże sobowtóra swego kochanego starszego syna, który swego czasu pojechał do Irlandii i zginął w drodze powrotnej, ale nie zawiadomił swojej rodziny, iż przed śmiercią zdążył się ożenić i spłodzić potomka. Jack nie dość, że wygląda niemal identycznie jak ojciec, to jeszcze ma jego poczucie humoru i cięty język – m.in. właśnie dzięki temu księżna wdowa rozpoznaje w nim wnuka. Jack nie kradnie prawie nic, bo jest zbyt zaszokowany spotkaniem kobiety, która podaje się za jego babkę (zabiera jedynie sygnet wdowy – dzięki niemu upewnia się później, że miała rację). Potem księżna wdowa porywa go (dosłownie) i przetrzymuje w zamku, a jakiś czas później jadą do Irlandii po akt ślubu jego rodziców. Nie żeby Jack tego chciał, ale nie ma wyjścia. Taki kształt fabuły jest według mnie dość pomysłowy i bardzo „quinnowy”, ale zauważyłam sporo różnic między tą książką a wcześniejszymi autorstwa Quinn. Więcej